wtorek, 24 grudnia 2013

Życzonka ;*

Moje Drogie kochane czytelniczki,życzę Wam dużo zdrowia,szczęścia i radości,samych uśmiechów na twarzy ;* Niech się spełnią wasze marzenia !<3 Chciałabym wam jeszcze podziękować za to że jesteście i mnie wspieracie !<3 Uwielbiam was :* Wesołych <33 
Pewnie i tak nie będzie komentarzy ale co tam ;* Pozdrawiam..<3  
-KOOOCHANIEE!.
-Co?
-Wlejesz mi wody ?
-Do małej szklanki czy do dużej?
-Do wanny.
-Tyle wypijesz ? o.O

piątek, 20 grudnia 2013

9 'Ja nie muszę,ja ewentualnie mogę ♥ '

*Perspektywa Marco*

Obudziły mnie promienie słońca,które padały na pokój gościnny w domu Sahin'a.Nie bardzo rozumiałem co tam robiłem,ale gdy poczułem mój ból głowy wszystko złożyło się w całość.Jednak nie byłem sam,obok mnie spała Nikola.Wyglądała jak mała dziewczyna taka bezbronna,malutka i kochana,nie mogłem oderwać od niej wzroku,w końcu postanowiłem wstać.Ruszyłem chwiejnym krokiem do salonu gdzie przebywała większość imprezowiczów.Zaśmiałem się pod nosem i poszedłem nalać   sobie wodę do szklanki i poprosiłem żonę przyjaciela o tabletki na kaca.Rozmawialiśmy i próbowaliśmy sobie przypomnieć co się działo na imprezie,szkoda że na marne.Po jakiejś godzinie na dół zeszła Nikola trzymając się za głowę,spojrzała na chłopaków,którzy spali na jednej kanapie we czwórkę,no był to trochę dziwny widok ale jakże zabawny.Usiadła obok mnie nic nie mówiąc spojrzała na zegarek i szybko zerwała się z miejsca.
-Boże już jest 13-ta?-zapytała zdziwiona.
-Tak jest 13 ale nie krzycz proszę -powiedział Kuba.
-Przecież ja mam za 30 minut pierwszy trening w Borussii.-zmartwiła się.
-Zamówię ci taksówkę,przebierzesz się i na pewno zdążysz na trening.-powiedziałem.
-Dobra zamów.
- ja ją zawiozę-Obudził się jeszcze pijany Hummels.
-Powaliło cię zabijesz ją.-zaśmiałem się.
-Gdzie tam,przecież jestem bardzo dobrym kierowcą.
-Oczywiście,zwłaszcza jak jesteś pijany - powiedziała Nika po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
-Zwłaszcza -uśmiechnął się.
-Taksówka zaraz będzie.
-Niech się pośpieszy.
-Nikola spóźnisz się parę minut nic się nie stanie.
-Marco to jest pierwszy trening,jak ja będę wyglądać jak się spóźnię,przecież mogą pomyśleć że mi nie zależy.
-Rozumiem.
Po paru minutach przyjechała taksówka,pojechałem z Nicolą musiałem coś załatwić na SIP więc po co mam zamawiać kolejną jak mogę pojechać z nią.Gdy byliśmy już na miejscu rozmawiałem z trenerem o kontuzji jaką odniosłem w ostatnim meczu.Po zakończonej rozmowie poszedłem na trybuny przyjrzeć się treningu Nikoli,widać było że bardzo się stara i daje z siebie wszystko.Trening skończył się o 15:30 postanowiłem że teraz ją zabiorę na tą kawę a potem na zakupy.
-Czekałeś na mnie ?-zapytała uśmiechnięta.
-No jak widać.-odwzajemniłem gest.-Zabieram cię na kawę a potem na zakupy.
-Okej zgadzam się ale poczekaj wezmę prysznic -pokazałam mu język.
-Tyle wyczekałem to i jeszcze poczekam.
-Lubię takie podejście -powiedziała oddalając się.
Czekając na blondynkę sprawdziłem telefon miałem 5 nieodebranych połączeń od mamy ,pomyślałem że później oddzwonię.Nicola właśnie wychodziła,pojechaliśmy do fajnej kawiarenki i rozmawialiśmy.Po udanej kawie w miłym towarzystwie pojechaliśmy do centrum handlowego Nicola pierwsza zaczęła wybierać,wyszła z przymierzalni w dwóch ładnych sukienkach,podobały jej się obie.


Ja mnie wyglądała w nich przepięknie.

-Nie wiem którą wybrać są obie śliczne.
-Ile razy mam ci mówić kupię ci obie.
-Żadnej mi nie kupisz,nie zgadzam się.
-Ale ja chcę ci kupić rozumiesz?
-Nie nie rozumiem.
-Przepraszam proszę zapakować obie te sukienki kupujemy je-zawołałem do pracownicy.
-Marco..-No weź przestań.
-Nie mam zamiaru przestawać -posłałem jej uśmiech.
-Idziemy teraz kupić coś tobie.
-Dla mnie ? Oszalałaś chyba.
-Nie ty mnie nie słuchasz to i ja ciebie nie słucham.
-Ughh.. nie proszę.
-Idziemy..
Weszliśmy do sklepu dla mężczyzn,Nikola wybrała kilka kompletów i wysłała mnie do przymierzalni.



Nienawidziłem zakupów,lecz z Nicolą wydają się być inne,takie ciekawsze.
Wyszedłem z przymierzalni i pokazałem się,na co dziewczyna uśmiechnęła się dumna z siebie.
-No i teraz ja tobie to kupię,wyglądasz niesamowicie.
-Ty mi kupisz ? 
-Tak co w tym dziwnego?
-Zaprosiłem ciebie na zakupy i ja będę płacił.
-Marco ja tak nie mogę..
-Trudno nauczysz się z tym żyć.
-A zrobisz coś dla mnie.?
-No oczywiście.
-Daj mi kupić ci to proszę.
-Nawet o tym nie myśl.
-No proszę.
-Dobra ale tylko spodnie.
-Dlaczego tylko spodnie ? -zapytała zdziwiona.
-Bo są najtańsze -uśmiechnąłem się.
-Marco..-zaśmiała się.
Podążyliśmy do kasy tak jak obiecałem dałem jej kupić spodnie.

----------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny myślę że sie podoba starałam się bardzo.
Dziękuję wam kochane za wsparcie na razie odeszłam od tematu odejścia komentujcie żebym wiedziała że jesteście ! <3 Pozdrawiam ;*
zapraszam jeszcze na drugiego bloga : http://it-is-important-not-to-lose-faith.blogspot.com/ :D

niedziela, 15 grudnia 2013

8 'If you never try you'll never know'.

Wybrałam kogoś i weszliśmy do pokoju gościnnego.Moim oczom ukazał się Reus uśmiechnięty od ucha do ucha.Dlatego że byliśmy lekko spici zaczęliśmy się całować,po upływie czasu wyszliśmy z pokoju,wszyscy byli ciekawi czy się całowaliśmy czy tylko gadaliśmy.Nic nie odpowiedzieliśmy tylko się śmialiśmy.Resztę imprezy dokończyliśmy robiąc kawały.Ściszyliśmy muzykę i dzwoniliśmy do wybranych przypadkowo numerów.Pierwsze wzięliśmy Marco do tego bo bardzo dobrze mówił.
-Dzień Dobry.
-Dzień dobry.
-Ja w sprawie liści.
-To chyba jakaś pomyłka.
-Nie,nie nie, ja w sprawie liści.
-Ale jakich liści.
-Tych co się dupę czyści.
Potem swoich sił spróbował Nurii.Tugba się trochę zdenerwowała,ale po chwili wyluzowała.
-Zostawiłem u pani pelerynę?
-Kto mówi ?
-Batman.
Potem zaczęli wszyscy,niektórzy nawet po dwa razy tak im się spodobało to.
-Witam Policja.
-To chyba pomyłka.
-Nie proszę chuchnąć do słuchawki.
-(chucha).
-niestety czujemy od pana alkohol,przyjedziemy za 2 minuty po pana.
Kuba złapał za telefon i próbował:
-Dzień Dobry.
-Witam.
-Ten kombajn na podwórku to do sprzedania ?
-Jaki kombajn.
-No mówię ten na podwórku.
-Proszę dać mi spokój.
-Ile za niego?
-Spadaj człowieku.
-Nie jestem człowiekiem,jestem kosmitą.
-Aha fajnie coś jeszcze?
-Tak.
-Co?
-Ten kombajn na podwórku to do sprzedania.
-Tak proszę dzwonić do żony ona powinna wiedzieć.
Gdy Kuba skończył Robert miał pomysł,który wykorzystał.
-Dobry wieczór ja jestem z agencji towarzyskiej Krecik,na dzisiejszy wieczór były zamawiane 2 panie chcieliśmy sprawdzić czy zamówienie jest nadal aktualne.
-Jakie panie ?
-No stałe klientki pana.
-Mój mąż jest stałym klientem.
-A jak się pani mąż nazywa ?
-Jurgen Klopp.(Robert chciał wybuchnąć śmiechem ale się powstrzymał.)
-A nie to przepraszam pani mąż nie jest naszym stałym klientem.
-To dobrze.
-On jest jednym z naszych pracowników.
-Słucham !!??.
-Nie wiedziała pani ?.
-No oczywiście że nie,a pan się chwali żonie że śpi z innymi kobietami.
-Taak.
-No na pewno,ale mu się oberwie.
-Proszę nie stosować przemocy domowej z tak głupiego powodu.
-Głupi powód?Pan to nazywa głupim powodem ?
-No tak powiedziałem.
-Proszę mi dać spokój a z nim sobie porozmawiam.
Z racji tego że mieliśmy zawsze głośnik włączony to wszystko słyszeliśmy,ja leżałam na podłodze śmiejąc się z całej tej sytuacji.Byłam już nieźle upita i postanowiłam iść się położyć do jakiegoś pokoju gościnnego.Po paru minutach szukania znalazłam coś dla mnie.Położyłam się,chwile po mnie ktoś wszedł do pomieszczenia kontem oka zobaczyłam  Marco.Położył się koło mnie,chwile patrzył się w sufit a później na mnie.
-Czemu się na mnie patrzysz ?-zapytałam nie otwierając oczu.
-Bo jesteś śliczna.
-yhmm..-mruknęłam pod nosem,i lekko się uśmiechnęłam.
-Ten pocałunek nic dla ciebie nie znaczył ?-zapytał po chwili.
-Marco jestem zmęczona..-próbowałam zmienić temat.
-Jestem pewien że znaczył dla ciebie tyle samo ile dla mnie -powiedział to i wpił się w moje usta . Próbowałam się od niego odepchnąć ale nie mogłam to uczucie było silniejsze ode mnie.Zaczął odpinać moją sukienkę,a ja zdjęłam jego koszulę.Po chwili uwolniłam się od niego.Spojrzał na mnie pytająco,nie umiałam mu nic wytłumaczyć.Czuję coś do niego ale nie znam go aż tak żeby iść z nim do łóżka.
-Marco ja ciebie naprawdę lubię i może nawet jestem tobą zauroczona ale nie możemy,muszę cię najpierw dobrze poznać rozumiesz mnie?.
-Tak rozumiem -uśmiechnął się.
-Dlaczego się szczerzysz?.
-Bo powiedziałaś że jesteś mną zauroczona.
-No może trochę jestem,ale tylko troszeczkę.-zaśmialiśmy się oboje.
-To jak kawa jutro żebyśmy się lepiej poznali ?-zapytał.
-Może być -posłałam mu uśmiech.

-----------------------------------------------------------------------------------
Witam moje drogie ! :*
Chce ogłosić coś ważnego ! <3 Myślę nad tym już od dawna,a więc mam mało czytelniczek jak zauważyłyście..I chyba zawieszę bloga.Nie mam dla kogo pisać ;// Wiem że to dziwnie zabrzmiało ale tak chyba go zawieszę.Jeżeli nie chciałybyście tego to proszę o pomoc w zdobyciu czytelniczek Pozdrawiam Paula <3

niedziela, 8 grudnia 2013

7 'Czas wzmaga przyjaźń,lecz osłabia miłość'

Nie powiem bo trochę się wkurzyłam,wszystkie mecze przegrałam,chyba się domyślili bo zaczęli mnie pocieszać.
-Młoda nie przejmuj się następnym razem wygrasz.-powiedział Łukasz.
-Taak wygram jak ja grać nie potrafię -pokazałam język.
-Oj tam,nauczysz się kiedyś.
-Mam nadzieję.
-Ej dobra zamawiamy pizze ?-zapytał Marco.
-Ej człowieku codziennie pizza ?Nie za dużo ?-zapytałam.
-Nie -chytrze się uśmiechnął.
-Nie wiem jak wy ale ja mam dość -powiedziałam.
-Jak chcesz będzie więcej dla nas - powiedział zadowolony Piszczek,sięgając po telefon.
-E to ja idę się przebrać i z Magdą pójdę na imprezę -pokazałam im język.
Szybkim krokiem ruszyłam na górę najpierw zadzwoniłam do Magdy i umówiłyśmy się za jakieś 1,5 godziny pod moim domem, wybrałam najlepszy dla mnie zestaw i zeszłam na dół,zdziwiłam się bo Kuba siedział sam przyszykowany jak na imprezę i chytrze się uśmiechał.
-Gdzie chłopaki pojechali po waszą pizze ?-zapytałam.
-Nie pojechali się przebrać.
-Po co do jedzenia pizzy ? nie przesadzacie trochę?
-nie do jedzenia pizzy tylko na imprezę idziemy z tobą.
-O nie ma mowy nie mam zamiaru was pilnować,pewnie się uchlejecie jak to wy i będę musiała was odprowadzać.
-Spokojnie jedzie jeszcze Sahin z żoną,Mario,Mats i Marcel.
-Jeszcze więcej was będzie ?Przecież nie dam rady was  wszystkich poodprowadzać sama.
-Spokojnie nie będziemy tyle pić,a jak któryś będzie pijany to żona Nuri'ego go odwiezie.
Musiałam się zgodzić,po jakichś 5 minutach przyszli zadowoleni chłopcy,poznałam żonę Sahina ma na imię Tugba,bardzo miła i fajna dziewczyna myślę że będziemy miały dobre kontakty.Poznałam również Mario Goetze,który gra dla Bawarii,ale jest przyjacielem chłopaków więc utrzymują z nim dobre relacje.
Zanim ruszyliśmy na imprezę zadzwonił  mój telefon,Magda nie da rady przyjść spotkanie jej się przedłuży,a nie może go odwołać bo ma on wpływ na klub.W naszym już mi się wydaje pełnym składzie ruszyliśmy do klubu.Początkowo sprawdzało się to co mówił Kuba,nikt nie był chętny do alkoholu,ale po godzinie się wszystko zmieniło,chłopaki poszli do baru i zamawiali drinki.Nuri wymyślił że przeniesiemy się do niego bo jest tam lepiej,wszyscy się zgodzili.Poszliśmy do niego,włączyliśmy muzykę i wyjęliśmy jakiś alkohol, i przyszło jeszcze kilka osób.Robert wpadł na pomysł zagrania w butelkę,lecz ta gra zawsze jest grana na imprezach więc wymyśliliśmy coś lepszego.Mario krzyczał jakieś zdanie ale nikt go nie rozumiał,był jednym z najbardziej pijanych a nawet był najbardziej.W końcu zrozumieliśmy co powiedział ' 7 minut w niebie' nie byłam z tego zadowolona,lecz po alkoholu robi się różne rzeczy.Zawiązali mi oczy najpierw nie wiem czemu,może dlatego że byłam najmłodsza.Wybrałam kogoś i weszliśmy do pokoju gościnnego.Moim oczom ukazał się............

-------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdział myślę że się spodoba :) 
 Mi szczerze tak średnio wpadł do gustu,zapraszam na mój drugi blog : http://it-is-important-not-to-lose-faith.blogspot.com/      !!!!!! <3 Pozdrawiam :*



niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 6 'Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich ♥'

2 tygodnie później...                                (narracja 3 osobowa)


Dziewczyna wróciła już do domu,te dni które spędziła w szpitalu są dla niej przykrym wspomnieniem,również z powodu utraty dziecka .Nie może się pogodzić z  utratą maleństwa,obwinia siebie za to co się stało.Są przy niej najlepsi przyjaciele i ojciec jej nie narodzonego dziecka.Odpoczywała teraz przed spotkaniem z trenerką.Leżała pod kocem i piła kakao,oglądając jakiś film.Nie chciała myśleć o powrocie do piłki nożnej,odpychała tę myśl od siebie.Twierdziła że po tym wszystkim trudno jej będzie się do tego przyzwyczaić i że nie wróci jej ta forma jaką miała przed zajściem w ciąże. Przyjaciele próbowali ją przekonać lecz dziewczyna nie dawała za wygraną.

*

Leżałam sobie pod kocem,gdy zadzwonił dzwonek do drzwi,oczywiście domyślałam się kto to może być.Nie kto inny jak moja trenerka Magda,jest nie tylko moją trenerką ale także jedną z najlepszych przyjaciółek,które mam w Polsce.Poszłam jej otworzyć,trochę mi to zajęło jestem jeszcze bardzo słaba,to chyba oczywiste po szpitalu.
-Hej jak się czujesz ?-zapytała gdy tylko otworzyłam jej drzwi.
-Lepiej..-wymusiłam z siebie uśmiech.-Wejdź..-zaprosiłam ją do środka.
-Wracasz do treningów prawda?.
-Magda proszę cię porozmawiajmy o czymś innym.
-Nikola nie możesz tego odłożyć pamiętaj że jesteśmy wszyscy z tobą,wszyscy kibice na ciebie liczą nie możesz ich wszystkich zawieść.
-To nie jest proste,ja nie będę w takiej samej formie w jakiej byłam w ostatnich sezonach.
-Masz to we krwi,nie da się od tak przestać dobrze grać jeśli się to robił bardzo dobrze.
-Madziu proszę cię zakończmy ten temat do gry wrócę jak będę mogła.
-Naprawdę ?-spytała nie dowierzając.
-Naprawdę -uśmiechnęłam się.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę ! -przytuliła mnie.-Muszę iść trening mają chłopcy i muszę  im pomóc.
-Pa.
Gdy Magda poszła postanowiłam się odświeżyć,wzięłam długą i odprężającą kąpiel.Po kąpieli chciałam wyjść na spacer,jednak to nie było możliwe.Zadzwonił dzwonek do drzwi poszłam otworzyć.Był to uśmiechnięty od ucha do ucha Piszczuś.
-Cześć -przywitałam się.-wejdź.
-Hej mała.
-Chcesz coś do picia ?.
-Nie dzięki,przeszedłem się tobą zaopiekować -uśmiechnął się.
-Łukasz ja jestem dużą dziewczynką poradzę sobie sama.
-Ale odrobina pomocy przyjaciela ci nie zaszkodzi  prawda?.
-Nazwijmy to 'towarzystwem'.
-Niech ci będzie.

Tydzień później.
Już czuję się lepiej,przyjaciele opiekują się mną ,dzięki temu już stanęłam na nogi.Nadal nie mogę się pogodzić z utratą dziecka jednak uświadomiłam sobie że to nie moja ani niczyja wina.No chyba że tego kierowcy,który we mnie wjechał.Miałam iść dzisiaj na trening dziew
czyn i sama już przygotowywać się do treningów i meczów.W szatni dziewczyną jak zawsze dopisywał humor,również przed meczami,nigdy się nie przejmowałyśmy.Byle by zagrać i wygrać,w najgorszym wypadku zremisować.Gadałam z trenerami i sponsorami naszego klubu,gdy zaczepił mnie Kuba.
-Hej mała a ty co tu robisz ? -zapytał Błaszczykowski.
-Siema muszę coś załatwić,jak mam zacząć znowu grać.
-Ja mam teraz trening,więc zostań i popatrz a później pójdziemy na jakiś obiad zgoda?.
-Zgoda.,ale przecież moja drużyna ma teraz trening.
-Macie z nami trening bo tak ustalili grafik,wiesz ludzie nie są nieomylni.
-Ahaa..,może przy okazji poznam resztę waszych klubowych kolegów.-zaśmiałam się.
-Właśnie chcą cię poznać więc jak coś to cie przedstawię.O właśnie idzie Marco.-uśmiechnął się.
-Ej ja żartowałam.
-A ja nie ,chodź poznać Marco.
-Noo doobra.
Kapitan Reprezentacji Polski przywitał się z młodym Niemcem.
-Cześć  Marco.
-Siemka.-przywitał się blondyn.
-Chce ci kogoś przedstawić,to jest Nikola,Nikola to jest Marco.
-Miło cię poznać -pokazał śnieżno białe zęby i podał mi rękę.
-Nawzajem -podałam  mu rękę.
Nie powiem ten Marco to bardzo przystojny chłopak.Mój przyjaciel poszedł z Niemcem do szatni a ja poszłam na trybuny.Oglądałam ich trening bardzo uważnie,za niedługo ja również będę się tam znajdować.Trening dobiegł końca więc poszłam z Kubą na obiad do dobrej restauracji,oczywiście przyłączył się Łukasz i Marco.W środku było ładnie ale postanowiliśmy siąść sobie na dworze.
W miłym towarzystwie zjedliśmy zamówione przez nas posiłki.
-Ej nie ruszaj mojego jedzenia masz swoje -krzyczał Kuba do Łukasza bo ten próbował mu zabrać coś z talerza.
-Ale ty masz lepsze ode mnie -smucił się.
-To trzeba było sobie  zamówić lepsze danie.
-Ale nie wiedziałem że to tak wygląda.
-Boże jak dzieci -powiedziałam.
-Gorzej niż dzieci -poprawił mnie blondyn.
-Masz rację -uśmiechnęłam się.
Po obiedzie pojechaliśmy do domu Kuby.Zawodnik z numerem 16 zapomniał jak zawsze posprzątać więc robił to na ostatnią chwilę.W końcu weszliśmy,pierwsze co chłopaki zrobili to chwycili za fife i chcieli grać,ja także uwielbiam grać w tą grę więc nie sprzeciwiałam się.Ja grałam Manchesterem  United ,Kuba grał  Arsenalem Londyn,Łukasz Borussią Dortmund a Marco Realem Madryt.Pierwsze grałam z Kubą i zakończyło się to wynikiem 0;4 dla Kuby.Potem grali Marco i Łukasz wygrał Marco 4;3,potem ja z Łukaszem i znowu moja przegrana 0;6.Kuba pokonał Marco 3;5.I w końcu grałam z Marco,znowu  przegrałam ale chłopak pozwolił mi strzelić 1 bramkę,skończyliśmy grać i wynik był 7;1.Nie powiem bo trochę się wkurzyłam,wszystkie mecze przegrałam,chyba się domyślili bo zaczęli mnie pocieszać.

-----------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że tak długo ale nie miałam weny !<3 Jeezu Borussia wczoraj wygrała :D Pozdrawiam i zapraszam na drug blog : http://it-is-important-not-to-lose-faith.blogspot.com/ czytajcie,komentujcie,obserwujcie itd. błagam ;**

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 5

*Możesz zamknąć oczy na rzeczy, których nie chcesz widzieć,ale nie możesz zamknąć serca na rzeczy,które chcesz  czuć *

*
Obudziłem się na fotelu nie miałem pojęcia dlaczego,ale gdy zobaczyłem puste 2 butelki wina oświeciło mnie,jeszcze do tego ten bez szczęsny ból głowy.Przypomniałem sobie o Nikoli, więc szybko się umyłem i ubrałem by odwiedzić znajomą.Gdy dojechałem do szpitala zobaczyłem samochód z Warszawską rejestracją,byłem pewny że nie jest to samochód moich przyjaciół z klubu,więc się mocno zdziwiłem i pomyślałem że pewnie przyjaciółki z drużyny Nikoli przyjechały.Przywitałem się z recepcjonistką i poszedłem prosto do Nikoli.Tak jak podejrzewałem na korytarzu  siedziały  Laura,Magda i Barbie oczywiście był tam jeszcze Kuba i Łukasz z żonami .Przywitałem się z nimi i zapukałem do drzwi Nikoli,na szczęście już nie spała,wręczyłem jej bukiet róż który kupiłem po drodze do szpitala.
Na widok kwiatów Nika wymusiła lekki uśmiech.Usiadłem na krześle,który stał koło łóżka Nikoli.I postanowiłem zacząć rozmowę.
-Jak się czujesz ?.
-Dobrze,dziękuję za róże śliczne są.
-Codziennie ci będę takie przynosił -uśmiechnąłem się.
-Miejsca chyba by zabrakło -zaśmialiśmy się oboje.
-Wiesz kiedy cie wypisują ?.
-Chyba za parę dni.-popatrzyła się w inną stronę.-piłeś.-odwróciła wzrok.
-Musiałem,jeśli ci to przeszkadza to mogę iść i wrócić jak będę trzeźwiejszy.
-Na razie zostań.
-Jak sobie życzysz -pocałowałem jej dłoń.-Wiesz że twoje przyjaciółki tam są-spojrzałem na drzwi,które oddzielały to pomieszczenie od korytarza.
-Wiem,ale nie mam ochoty z nimi rozmawiać.
-Dlaczego?Przecież wy się nie rozstajecie i o wszystkim sobie mówicie.
-One chcą żebym wróciła do gry,ale ja nie mogę.
-Dlaczego nie możesz,teraz wszystko możesz.
-Robert ja nie chcę już grać i to jest moja decyzja.
-Chociaż spróbuj-uśmiechnąłem się.
-Nie dam rady.
-Nie brak ci będzie wywiadów,fanów zdobytych medali,pucharów wspinać się wyżej w tabeli ?Nie brak?
-Nie.-do jej oczu napłynęły łzy.
Wiedziałem że nie chce tego zostawiać,ale dlaczego to robi?,dlaczego się tego wszystkiego wypiera?, przecież ona nie daje za wygraną ,świetnie gra i nigdy się nie poddaje.Pewnie to dlatego że straciła dziecko,dlatego nie może tego znieść.Pomogę jej wrócić do piłki nożnej,nie wiem jak i nie wiem kiedy ale pomogę.

*
Wczoraj przyszła do mnie Ania cała zapłakana,pewnie  dowiedziała się Robert znowu ją zdradził,ale dlaczego przyszła akurat do mnie?.Bez słowa zaprosiłem ją do środka,wyjąłem kieliszki i butelkę białego wina.
-Co się stało ?-spytałem po chwili ciszy.
-Robert...-łzy spływały jej po policzkach strumieniami.
-Zdradził cię ?-zapytałem  a ona tylko przytaknęła,wtedy dostałem od Roberta sms-a.Odpisałem mu że nie mam czasu.Byłem lekko podpity tak samo jak Ania.Po chwili poczułem jej usta na moich i spędziliśmy miłą noc.

*
Obudziłem się i zobaczyłem wtuloną we mnie Anię,przestraszyłem się bo nie chciałem żeby do tego doszło,jak mogłem to zrobić mojemu przyjacielowi,ale zresztą on też nie był bez winy,dlaczego ją cały czas zdradza? Ona też miała prawo,szkoda że to pewnie zniszczy naszą przyjaźń.Wstałem szybko położyłem ręce na głowie i powiedziałem.
-Nie powinniśmy.
-Dlaczego było miło -uśmiechnęła się.
-Miło?-zdziwiłem się.
-No Bardzo przyjemnie i miło.
-Kobieto spałem z dziewczyną mojego najlepszego przyjaciela,może wy dziewczyny już tak macie ale dla nas to jest wielki grzech zrozum to.
-Oj Robert się nie dowie,a po za tym sam mnie zdradził.
-Ale nie z najlepszą kumpelą.
-Nie podobam ci się ?-spytała po chwili.
-Nie obraź się,jesteś atrakcyjną dziewczyną ale nie w moim typie ,po za tym jesteś dziewczyną mojego przyjaciela.
-Już chyba nie jestem.
Po tych słowach zamarłem,Ania mnie w ogóle nie interesowała nie jest w moim typie,na razie nie liczę na żaden związek.

------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest Nowy rozdział ! <3333 xd Powiem wam że nie myślałam że się domyślicie że z Marco jest Ania,przyznam szczerze że mnie zaskoczyłyście pozytywnie :** Pozdrawiam i myślę że wam się spodoba xd :D http://it-is-important-not-to-lose-faith.blogspot.com/ !zapraszam 

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 4

*Nie żałuj, nig­dy  nie żałuj, że mogłeś coś zro­bić w życiu, a te­go nie zro­biłeś. Nie zro­biłeś, bo nie mogłeś* 

Wjechał we mnie samochód,usłyszałam wielki huk,dalej nic nie pamiętam.Obudziłam się w szpitalu,nie otwierałam oczu lecz wszystko słyszałam.Był tam Kuba z Agatą,Łukaszem,Ewą i...i właśnie z nią  z Anną Stachurską,narzeczoną Lewandowskiego,tego Lewandowskiego z którym mam dziecko.Otworzyłam oczy po tym jak usłyszałam;
-Nikoluś obudź się wreszcie.-mówił Kuba.Obudź się wreszcie? To ile ja tu już leże?Przecież nie mogłam być w śpiączce.
-Kuba patrz otwiera lekko oczy -Zawołał Łukasz.
-Zauważyłem -powiedział z ironią Kuba.
-Kuba?-zapytałam nieśmiało
-Tak ? Jestem przy tobie -powiedział uśmiechnięty.
-Wszyscy jesteśmy -dodał Łukasz,który chyba się pokłócił z Kubą.
-Co z moim dzieckiem -zapytałam,nie doczekałam się odpowiedzi.Łza spłynęła mi po policzku i postanowiłam znowu spytać -Co z moim dzieckiem - krzyczałam.
-Nie denerwuj się,przy twoim stanie nie możesz się denerwować -próbowała zmienić temat Agata.
Łzy lały mi się strumieniami,nie mogłam ich powstrzymać.Wpatrywali się we mnie ze współczuciem,jedynie Ania jakby wiedziała że jej narzeczony ją zdradził i że jakby podejrzewała że ze mną.
-Zostawicie mnie samą.
-Dobrze -po tych słowach wszyscy wyszli z sali.Dlaczego ja ?Dlaczego moje dziecko,moje biedne dziecko,które się jeszcze nawet nie urodziło .Ważne żeby się Robert też nie dowiedział,jednak zapeszyłam,przyszedł nic nie mówiąc,usiadł koło mnie wpatrując się we mnie.w jego oczach wyczytałam jedno pytanie "czy to moje dziecko?".Lecz nie usłyszałam tego pytania na początku.
-Jak się czujesz ?
-Dobrze -próbowałam się uśmiechnąć,żeby nie dać po sobie poznać ale nie umiałam.
-Ania wyszła-powiedział smutny.
-Dlaczego?powiedziałeś jej ?-zmartwiłam się.
-Sama się domyśliła.
-Wiesz..Robert muszę ci coś powiedzieć.
-Ja już wiem,to było moje dziecko prawda ?
-Tak -popłakałam się i ledwie co wydusiłam z siebie te jedno krótkie słowo.-ale to już nie ma znaczenia przecież ono nie żyje.
-Nikola przepraszam że cie wtedy zostawiłem ja..
-Przepraszasz? Przepraszasz ? Naprawdę ? Przecież co ty mi wyrządziłeś nie załatwi żadne przepraszam ani nic innego.Co Ania cie zostawiła to szukasz pocieszenia-wydarłam się na niego.
-Nikola posłuchaj..-próbował coś powiedzieć.
-Nie to ty posłuchaj,myślisz że możesz tak przyjść i przeprosić,myśląc że ja ci wybaczę ? Mylisz się,mam w dupie ciebie i te twoje zasrane przeprosiny,moje dziecko nie żyje a ty próbujesz sobie naprawić sumienie?-łzy spływały cały czas po policzkach.
-Nikola ja ciebie naprawdę kocham.
-Nie,gdybyś mnie naprawdę kochał nie zostawiłbyś mnie wtedy,nie powiedziałbyś że byłeś pijany i nie powiedziałbyś że to był tylko wyskok i chwila zapomnienia,nie wiesz jak się wtedy czułam..-spuścił głowę po tych słowach.-Jak szmata tak się czułam -dokończyłam.
-Przepraszam.
-Wyjdź.-rozkazałam.
-Nikola pozwól mi wszystko wyjaśnić.
-Wyjdź !!-krzyknęłam i zbiegli się lekarze.
-Proszę nie denerwować pacjenta panie Robercie.
-Panie doktorze ja muszę coś wytłumaczyć.-próbował przekonać lekarza.
-Nie panie Robercie,następnym razem pan to załatwi.
-Dobrze -ze spuszczoną głową wyszedł z sali.
-Pani Nikolo jak się pani czuje ?-zapytał po chwili.
-Trochę mi się kręci w głowie.
-A może pani oddychać czy jest ciężko..-nie uzyskał odpowiedzi bo zemdlałam.-Pani pielęgniarko szybko na blok operacyjny..

*
Lekarz z pielęgniarkami wylecieli jak oparzeni ,nie wiedziałem co się dzieje z Nikolą,przecież jak ona umrze to ja sobie tego nigdy nie wybaczę,to wszystko moja wina.
-Robert co z nią? co jej powiedziałeś?-usłyszałem głos Kuby.
-Kocham ją...-powiedziałem cicho.
-Tak akurat..-wściekł się Łukasz.-Zostawiłeś ją wtedy gdy cię potrzebowała.
-Wiem jestem dupkiem.
-Nie ty jesteś gorszy niż dupek,wykorzystujesz wszystkie dziewczyny,zdradzasz Anię,nie kochasz ani jej ani nikogo ty kochasz tylko siebie-Piszczek wstał i wyszedł do automatu z kawą.
-Jeśli coś jej się stanie to będzie twoja wina,nikogo innego.-dokończył Kuba i ruszył za Łukaszem.
Usiadłem na krześle,schowałem głowę w ręce i zacząłem płakać,tak płakać,płakałem jak dziecko,czemu ja dopiero teraz zauważyłem jak bardzo ją kocham,ale kocham też Anię,jestem dupkiem.
-Może trochę przesadzili jednak mieli sporą rację-powiedziała do mnie Agata.
-Należało mi się jestem zwykłym idiotą,czemu ja to zrobiłem kocham je obie.
-Wiem to..widzę-uśmiechnęła się do mnie,chyba po raz pierwszy dzisiaj poczułem że ktoś jest ze mną,że ktoś mnie wspiera.
-Dziękuję ci Agata naprawdę bardzo ci dziękuję.
-Robert nie dziękuj wszystko będzie dobrze.
Czekaliśmy tam bardzo długo,wszyscy się niecierpliwili,lekarze jeszcze operowali,wyszedł lekarz ze smutną miną,nie chciałem myśleć o najgorszym ale nie mogłem po jego minie widać było że coś się stało.
-Panie doktorze co z nią-zapytał Kuba..
-Stan jest stabilny jednak będzie przez jakiś czas musiała odpoczywać i nie denerwować się.
-Dobrze panie doktorze zaopiekujemy się nią-powiedziała Agata.
Po tych słowach poczułem ulgę,dziękowałem Bogu ,za to że ona żyje.Nie wiem czy to tylko żeby uspokoić sumienie czy że naprawdę ją kocham.Postanowiłem zadzwonić do Ani,nie odbierała,wyszedłem i chciałem iść do swojego domu z nadzieją że ona tam będzie.
Jechałem długo bo szpital był daleko,po drodze wstąpiłem do sklepu,który był otwarty 24h na dobę.Zrobiłem malutkie zakupy,kupiłem gazetę na której była Nikola.Wróciłem do domu nie było jej,ciekawy jestem gdzie się zatrzymała przecież nikogo tu nie ma i nie zna oprócz zawodników z mojego klubu ,ale do nich by nie poszła.Napisałem do Marco musiałem się komuś wygadać,a Marco był moim jedynym z przyjaciół który był na miejscu i mogłem na niego liczyć."Hej stary możesz do mnie przyjechać albo ja do ciebie,muszę się komuś wygadać" nie czekałem długo na odpowiedź jednak nie takiej się spodziewałem "Sorry stary innym razem mam randkę z śliczną dziewczyną " nie chciałem mu odpisywać ale odpisałem "spoko baw się dobrze :P" Otworzyłem butelkę z winem i włączyłem telewizor.Leciała powtórka naszego meczu.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest kolejny rozdział,mi się on nie podoba ale zostawiam go wam do przeczytania,liczę na waszą opinie ! <33 Pozdrawiam i zapraszam na mojego nowego bloga http://it-is-important-not-to-lose-faith.blogspot.com/ !;**

-Dlaczego płaczesz ?
-Zgubiłam instrukcję.
-Do czego?
-Do życia.




niedziela, 3 listopada 2013

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 3

*Jest taka miłość,która nie umiera choć zakochani od siebie odejdą *

*

Dziennikarz zaczął zadawać pytania o mnie.Nie miałam pojęcia dlaczego przecież nie powinno go to obchodzić to była moja decyzja,jednak co powiedziała Laura zaskoczyło mnie.
-Jesteś nową kapitanką,jak się czujecie po stracie kapitanki,która zawsze wiedziała co robić w takich sytuacjach?
-Tak to prawda jestem nową kapitanką,no cóż dziwnie jest bez Nikoli bo wiedziała jak pocieszać,znała dużo strategi ,które wydawały się zawsze pomocne .Dzisiaj nam nie wyszło za dobrze,mamy nadzieję że Nikola do nas wróci i wtedy znowu staniemy na nogi.Nikola jeśli to oglądasz a wiem że tak to proszę wróć do nas nieważne co ci zrobił ten łajdak.
-Czyli dobrze rozumiem Nikola została źle potraktowana przez jej chłopaka?
-Można tak powiedzieć ,przepraszam muszę iść.
-Dziękuję za rozmowę życzę wygranych w kolejnych meczach.
Po tych słowach pobiegłam na górę i wyjęłam telefon z torby,schowałam go tam bo nie chciałam żeby ktoś mi przeszkadzał.Zastanawiałam się czy napisać do Laury sms-a.Po namyśle stwierdziłam że jestem jej i dziewczyną to winna.
-Hej słuchałam twojego wywiadu,przepraszam że się nie odzywałam nie mogłam.Jestem w Dortmundzie u Kuby i Agaty,dobrze się mną opiekują nie musicie się martwić.Jutro idę na kolejne badania u ginekologa :).
-Strasznie się ciesze że się odezwałaś,mam nadzieję że będzie ci i dziecku dobrze w Dortmundzie,odwiedzimy cię kiedyś jak będziemy miały czas ;**.
-Nie mogę się doczekać kiedy mnie odwiedzicie ! ;* Do zobaczenia.
W tym momencie wszedł ktoś do mojego pokoju była to Ewa,żona Piszczka.Ucieszyła się na mój widok i nic nie mówiąc przytuliła mnie bardzo mocno.
-Jak się czujesz ? Słyszałam że jesteś w ciąży.-popatrzyła się na mnie.
-Tak,oczywiście mogłam się tego spodziewać chłopaki bardziej plotkują niż dziewczyny -uśmiechnęłam się.
-Oj przestań ale chyba byś mi powiedziała prawda ?.
-No oczywiście a jak nie to byś się chyba sama domyśliła.
-No pewnie masz rację.A co tam u cb słychać?
-A nic ciekawego odeszłam z reprezentacji i klubu.
-Jezu nie żartuj sobie,ale na stałe czy tylko jak urodzisz dziecko ?-spytała zmartwiona.
-Jasne że na stałe.
-Co przecież ty nie możesz,to twoje marzenie walczyłaś o to przecież nie możesz zawieść fanów.
-Może masz rację jednak nie wiem czy dałabym radę grać po urodzeniu dziecka.
-Pewnie jak ktoś ma to we krwi to nawet tornado go nie powstrzyma.
-Tornado,tornadem ale ja jednak nie wrócę do nożnej.
-Obiecaj mi że wrócisz prędzej,czy później ale wrócisz.
-Nie mogę obiecać czegoś czego nie dotrzymam.-Ewa spojrzała na mnie groźnym wzrokiem kiedy to powiedziałam i przez chwile nic nie mówiła.
-Proszę.
-Ahhh Obiecuję że wrócę do Piłki nożnej prędzej czy później.
Na twarzy kobiety zawitał uśmiech,postanowiłyśmy iść na kawę.Ewa czekała w kuchni a ja poszłam się przebrać.Po jakichś 5 minutach była już na dole w kuchni i razem z panią Piszczek poszłyśmy do najbliższej ,najlepszej kawiarni w Dortmundzie trzeba przyznać że ładnie wyglądała w środku.Zamówiłyśmy to 
Dobre robią te kawy w Dortmundzie,chwile pogadałyśmy i wróciłam do domu.Nagle nie zauważyłam samochodu który we mnie wjeżdżał...

----------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podoba !! <3 Pozostawiam wam do dyspozycji ! <33 Pozdrawiam 

piątek, 18 października 2013

Rozdział 2

Wiesz o tym że ktoś cię kocha  po tym jak cię traktuje i czy cię szanuje.

*Nikola*

Chłopaki poszli się przebrać a ja poszłam na trybuny.Przyglądałam się im jak ćwiczą,jak grają  i wtedy coś we mnie zabrzmiało powróciły te wszystkie wspomnienia te emocje związane z grą nie mogłam tego powstrzymać więc szybko wybiegłam stamtąd.Byłam cała zapłakana nie rozumiem dlaczego,przecież sama z tego zrezygnowałam,jednak część mnie nadal to kocha,nadal nie może bez tego żyć już wiem że źle postąpiłam,tylko co ja mam teraz zrobić? Nie wrócę tam,na pewno nie tam.Z rozmyślania  wyrwał mnie  pewien chłopak.
-Wszystko w porządku ?Pomóc ci jakoś ?.
-Tak jest Ok.-odpowiedziałam.
Postanowiłam tam nie wracać,lecz Kuba  szybko się zorientował że mnie nie ma i wyszedł po mnie.
-Ej co jest ?
-Kuba ja się muszę do czegoś przyznać..-nie mogłam już dalej dusić tego w sobie postanowiłam mu powiedzieć.
-Nikuś mów o co chodzi ?.-zniecierpliwił się.
-No bo Kuba ja odeszłam z reprezentacji i z klubu-wydusiłam to wreszcie.
-Jak to odeszłaś,przecież kochasz grać dlaczego to zrobiłaś-nie rozumiał mnie.
-Kuba ty nie rozumiesz ja naprawdę kocham grać tylko że ja...-rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Nikola nie płacz proszę -Przytulił mnie.
-Kuba ja jestem w ciąży.-powiedziałam mu całą prawdę.
-Nikola mogę cię o coś spytać ?.
Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami jednak nic nie powiedziałam zrozumiał że może.
-To jego dziecko ?.
-Tak..-odpowiedziałam cicho i nie pewnie.
-Jejku Nikuś,tylko wiesz że on ma ju...-przerwał mu Klopp bo chciał go zawołać żeby dokończył trening.
-Kuba wracaj na trening szybko.-zawołał.-O Nikola Witaj  jak tam u ciebie jak sobie radzisz z treningami ?.
-Cześć wujku-przywitałam się.
-Czemu płaczesz coś się stało.
-Nie po prostu mam dzisiaj gorszy dzień.-Nie mogłam wujkowi wyjawić prawdy bo on mnie traktuje jak własne dziecko,nie zrozumiał by,szkoda że Kuba nie pamięta jak Klopp się o mnie troszczy.
-Nikola jest w ciąży -powiedział wtedy spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
Klopp nie wyglądał na zadowolonego,chwile milczał lecz po chwili zapytał lekko zdziwiony.
-Słucham.?
-Wujku..
-Jejku to wspaniale kiedy poznam ojca dziecka ?-spytał po chwili radośnie.
Długo czekał na odpowiedź jednak jej nie otrzymał nie wiedziałam co mam mu  powiedzieć,że co niby spałam z jednym z jego piłkarzy,tego którego tak uwielbiał?Z tym,którego traktował jak syna?Nie wykluczone nie powiem mu tego,spojrzałam jeszcze lekko na Kubę i odważyłam się odpowiedzieć.
-Wujku ty już go znasz.-wydusiłam to z siebie chodź nie było to łatwe.
Jurgen spojrzał na Błaszczykowskiego,pewnie myślał że ja i Kuba,lecz szybko zaprzeczyliśmy. 
-To Robert -powiedział kapitan Polskiej reprezentacji.
-Robert ?-spytał z niedowierzaniem.-przecież on ma narzeczoną.
-No wiemy że oni są razem tylko że on zdradził Ankę z Niką,wtedy gdy był w Polsce ostatnio.
-A Ania wie ?
-No oczywiście że nie,jak by się dowiedziała to by nie pojechali do Egiptu.-powiedział Kuba.
-A to łajdak, i zostawił cię ?
-Powiedział że to była przygoda dla niego,że był pijany i się zapomniał.-powiedziałam zapłakana.
-A ja traktowałem go jak syna,niemożliwe.! 
-Wujku idźcie dokończcie trening ja pójdę do domu.
-Trening ojeju kazałem im biegać na całym spidzie aż nie wrócę.
Uśmiechnęłam się na chwilę,jednak nie chciałam tam wracać więc poszłam do domu.Szłam długo wiadome że samochodem to szybciej by poszło,lecz ja szłam na nogach i nie spieszyłam się za bardzo,musiałam wszystko przemyśleć.Co będzie jak on wróci ? Jak zobaczy mój brzuch może sobie pomyśleć że to jego dziecko i co ja wtedy zrobię ? może nie będzie chciał znać mnie i dziecka? Wiele pytań tkwiło u mnie w głowie.Nawet nie zauważyłam jak byłam już przed domem.Weszłam do środka nikogo nie było postanowiłam wziąć długą i głęboką kąpiel.Zajęło mi to godzinę,zawsze jak miałam kłopoty lub musiałam coś przemyśleć brałam długą kąpiel.Dzisiaj nie było inaczej.Ubrałam to samo ubranie co miałam przedtem bo po co miałabym się przebrać jak w tym ubraniu byłam tylko niespełna dwie godziny.Poszłam do salonu oglądnąć sobie telewizor,nic ciekawego nie leciało,był tylko mecz mojej reprezentacji strasznie mnie zmartwiło to że beze mnie mało sobie radzą,są za mało aktywne,nie wiedzą jak sie mają poruszać i naprawdę szybko tracą bramki.Mecz się już skończył i przegrały 4:0 z słabą reprezentacją,która nie miała prawa nas pokonać i tym bardziej aż takim wynikiem.Popatrzyłam również na wywiad po meczu i to co usłyszałam mnie zamurowało..........
                                                             
---------------------------------------------------------------------------
Jest drugi rozdział zostawiam wam do dyspozycji dziękuję za tamte komentarze :** Również dziękuję za rady które odstałam mam nadzieję że jest lepiej !<333 Pozdrawiam.♥♥♥♥♥

-Już zapomniałam jak to jest.
-co takiego?
-Jak to jest być tak beztrosko i cholernie szczęśliwą.♥


niedziela, 13 października 2013

Rozdział 1.

"Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście. "

*Nikola*

Obudziłam się o 7:30 ktoś buszował w kuchni więc poszłam sprawdzić kto jest takim rannym ptaszkiem,nie zdziwiłam się gdy zobaczyłam Agatę,a po za tym kto mógłby to być Kuba? Na pewno nie on nie wstaje tak wcześnie.Przywitałam się z Błaszczykowską.
-Heej pomóc ci w robieniu śniadania ?-spytałam.
-Czeeść wiesz co ja miałam iść właśnie do sklepu bo nic nie ma..
-Ej to ja pójdę do tego sklepu -uśmiechnęłam się.
-No dobra to dam ci kartkę co masz kupić.
ubrałam się ,i zeszłam na dół Agata już na mnie czekała trzymając Oliwkę na rękach.Podała mi kartkę a ja wyruszyłam do sklepu.Była już godzina 8:30 długo się szykowałam szczerze powiedziawszy,ale nie przeszkadzało mi to.Pani w sklepie była dość miła co mnie bardzo zdziwiło bo jak byłam tu ostatnio to nikt nie pajał miłością do mnie.Wróciłam do domu Kuba siedział w kuchni trzymając się za głowę a  Agata tylko się śmiała ze swojego męża.Siedział tam jeszcze ktoś a jakże inaczej..siedział tam szanowny pan Piszczek,na ich widok uśmiechnęłam się ale się nie śmiałam.
-O Nikusia a co ty tu robisz kiedy wróciłaś ?-spytał Piszczek na kacu.
-Drogi Łukaszu widzieliśmy się wczoraj - zakomunikowałam mu,na co on podrapał się po głowie i się uśmiechnął.
-A no tak.
-I co z tymi zakupami ? -spytałam Agatę.
-O kupiłaś wszystko,bardzo ci dziękuję -powiedziała rozpakowując zakupy.-Kuba idź ubrać Oliwkę.-powiedziała do męża.
-O Jeeeeeeeeeezu już idę -niechętnie się podniósł i poszedł z córką na górę.
-Nie wiem czy to był dobry pomysł go tam wysłać -powiedział Piszczek.
-Ja też tak myślę -zachichotałam.
-Ej Nikuś idziesz dzisiaj z nami na trening ?-spytał po chwili Piszczek.
-W takim stanie będziesz szedł na trening ?-spytałam zdziwiona.
-E tam aspirynę sobie wezmę i będzie dobrze.-uśmiechnął się.-A właśnie Agata macie aspirynę ?.
-Niestety nie.-odpowiedziała.
-No to mamy problem.-podrapał się po głowie.
-Hhaha żartowałam -zaśmiała się Błaszczykowska.
-O to dobrze bo trener by mnie zabił że znowu na treningu nie byłem-uśmiechnął się.
-Znowu..?-spytałam.
-No pare dni już mnie nie było na treningu ale wczoraj byłem.
-No to świetnie balujesz -uśmiechnęłam się.
-Nie baluje tylko poważnie choruje-rzucił.
-Taak masz malutki katarek i od razu nie możesz iść -zaśmiała się Agata.
-Oj Łukasz,Łukasz..-westchnęłam.
-Ej kiedy będzie to śniadanie -zamamrotał.
-No poczekaj chwile,nie pali się -odpowiedziała Agata.
Kuba zszedł właśnie z   ubraną Oliwką,na sam widok Oliwki Agata zamarła na chwilkę ,a Łukasz i ja nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu ,po chwili Błaszczykowska także nie mogła wytrzymać i zaczęła się śmiać Kuba nie wiedział o co chodzi.
-Ja nawet nie wiedziałam że Oliwka ma takie ubrania -powiedziała Agata.
-Ja jej kiedyś je kupiłem -powiedział Piszczek.
-Łukasz..-zaśmiałam się.-Kuba daj mi Oliwkę ja ją pójdę ubrać.
-No dobra ale nie wiem czy ubierzesz ją tak samo ładnie jak ja-powiedział Kuba.
-Nie martw się na pewno nie -wzięłam Oliwkę na ręce i poszłam na górę.
Zobaczyłam że Oliwka ma bardzo dużą garderobę  był problem bo śliczne są te jej ubranka,jeszcze nad to Oliwka ma dwie inne garderoby w Polsce,jak dla mnie to bardzo dużo.Wybrałam to spodobało mi sie te ubranko.
-I co podoba ci się ?-spytałam się Oliwki.Oliwka kiwnęła głową na znak że tak.-Lepiej niż tata? -uśmiechnęłam się a Oliwka przytaknęła.-To choć idziemy na dół się pokazać.
Zeszłyśmy na dół,oczy wszystkich były skupione na Oliwce,Agata się zaczęła śmiać i patrzeć na Kubę.Nie wiem czemu ale też się zaczęłam śmiać.
-Choć Oliwka zjesz śniadanko ze mną,widzisz jak się śmieją ze mnie -powiedział Kuba udając focha.
-O jest już śniadanko..-powiedziałam siadając przy stole.
-No najedz się ,bo jesteś strasznie chuda -powiedział Piszczek.
-Yhymm..znowu się zaczyna -zamamrotałam.
-Dobra jedz bo idziesz na trening.
-Jem,jem..-uśmiechnęłam się.
Poszłam na górę się przebrać  bo miałam jechać z nimi na ten trening,szybciutko zeszłam na dół już czekali,wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy.Jechaliśmy jakieś 30 minut,weszliśmy do środka nikogo na razie nie widzieliśmy a trening trwał już jakieś dobre pół godziny...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest rozdział 1 ! Jejku bardzo was przepraszam za to że dawno nie dodawałam,ale nauka i treningi więc to jest wielki problem z dodawaniem ale myślę że następny będzie szybciutko ! Pozdrawiam !<3





sobota, 28 września 2013

Prolog

 Dziewczyna szła ulicami Dortmundu przypominała sobie te wszystkie chwile spędzone tu,
nie mogła uwierzyć,że znów tu jest,że te wszystkie piękne i złe chwile znowu wracają.Idąc nie zwracała uwagi na ludzi,którzy patrzą się na nią jakby ją już gdzieś widzieli.Nagle gdy stanęła przed jego domem zamroziło ją ,nie wiedziała czy iść się z nim przywitać,czy go odwiedzić,lecz nie mogła, serce by jej pękło i rozstrzaskało się na tysiąc kawałków.Ruszyła dalej ,dotarła do jej ulubionego
miejsca gdzie jej marzenie się spełniło.Spotkała tam zdziwionego a zarazem zadowolonego na jej widok mężczyznę.Traktowała go jak Ojca wiedziała że może  zawsze na niego liczyć.Podszedł do niej i mocno ją przytulił nic nie mówiąc.Ona przerwała tą ciszę.
-Kubaa...-odezwała się niepewnie.
-Tak?.-spojrzał na nią piłkarz.
-Wiem że to może dziwnie zabrzmieć,ale czy mogę się  u ciebie zatrzymać na parę  dni?.
-Oczywiście,jak dla mnie możesz zostać na zawsze-przytulił ją po raz kolejny.
-Dziękuję ci naprawdę.-popłakała się.
-Chodź pojedziemy do domu bo jest zimno.
-A nie masz treningu teraz ?.-popatrzyła się na stadion.
-Mam ale wolę spędzić dzisiaj dzień z tobą -uśmiechnął się.
Wsiadali już do samochodu chłopaka,gdy przybiegł Łukasz,na jego twarzy pojawił się uśmiech na widok blondynki.Nie mówił nic pewnie zdziwiło go spotkanie z przyjaciółką w dodatku samej ,bez swoich przyjaciółek ,tylko z Kubą.Po chwili jednak odważył się coś powiedzieć.Ale chyba sam nie wiedział co mówi.
-Heej Nikuś,przyjechałaś do Roberta?.
-Niee z Robertem to już zamknięty rozdział -uśmiechnęła się niepewnie do Polaka,Kuba jeszcze pokazywał koledze coś w stylu że jest głupi i wziął go na chwilę na bok żeby porozmawiać z nim na osobności.Dziewczyna stała jak słup przy samochodzie kolegi
który poszedł do trenera wyjaśnić dlaczego go nie będzie na treningu.Patrzyła się na telefon,tak jakby czekała na jakiś ważny telefon
I chyba się doczekała,zadzwonił wreszcie,jednak nie odebrała.Ktoś bezustannie  próbował się z nią skontaktować.Po jakichś 5
minutach przyszedł Kuba,widząc smutną twarz przyjaciółki,zaproponował jej wyjście do restauracji na obiad. zjedli  obiad wspominając
stare czasy,dziewczynie od razu zrobiło się lepiej,chyba naprawdę od jakiegoś czasu nie uśmiechała się za bardzo a teraz?
Teraz to się zmieniło,teraz się uśmiecha i to szczerze nie sztucznie.Pojechali do domu przyjaciela,weszła do tego domu,zobaczyła
panią Błaszczykowską,kobieta jednak jej nie rozpoznała.Była niezadowolona na jej widok myślała że jej mąż znalazł jakąś zmarzniętą
dziewczynę na ulicy.Wzięła go na słowo do kuchni,a "nieznajoma"została chwile z małą Oliwką,po chwili przyszli oboje.
-Nie wierze to naprawdę ty,nie wierze że cie nie rozpoznałam -popłakała się Błaszczykowska,przytulając znajomą.
-Naprawdę mnie nie poznałaś ?Aż tak się zmieniłam ? -spytała uśmiechnięta Nikola.
-Naprawdę,nie jesteś zła ?.
-prff.. przestań ja na ciebie zła ?-uśmiechnęła się.
-Jesteś głodna ? -spytała Błaszczykowska.
-Nie jedliśmy z Kubą w restauracji.
-No tak bo Kuba nie mógł ciebie tu do mnie przyprowadzić-spojrzała groźnie na męża,któremu zadzwonił telefon,chyba go to uratowało
poszedł odebrać,chwile rozmawiał i przyszedł.
-Ej ja muszę jechać tam do Łukasza i chłopaków,coś tam będą oblewać -uśmiechnął się i ucałował wszystkie na pożegnanie.
-No oczywiście to ja już szykuje się aż będą po mnie dzwonić żebym po niego przyjechała bo będzie tak narąbany że na nogach nie
będzie stał,tak samo jak tamci-uśmiechnęła się Agata.
-Pamiętam zawsze po niego musiałaś jechać -zaśmiała się Niki.
-Ty się nie śmiej bo ciebie też musiałam odbierać a byłaś czasem bardziej pijana niż Łukasz.
-Nie mów tak nikt nie jest zawsze bardziej pijany od Łukasza-na te słowa obie wybuchły śmiechem.
-Ej a może ty jesteś zmęczona,chcesz iść spać ? -spytała zatroskana  Kobieta.
-No troszeczkę jestem,masz dla mnie jakiś pokój ?.-spytała Niki.
-No oczywiście,ten pokój jest specjalnie dla ciebie,wszystkie  twoje rzeczy z tamtego domu przewieźliśmy tu.-uśmiechnęła się.
-Skąd wiedzieliście że wrócę tu?.
-Nie wiedzieliśmy ,mieliśmy taką nadzieję a po za tym musiałam mieć gdzie sprzątać -uśmiechnęła się.
-A są tam moje stare ciuchy ?-spytała.
-Hmm.. będzie tam coś ale głównie będą one w garderobie.
-O to dobrze -uśmiechnęła się.
-dlaczego przecież masz walizki z ubraniami.
-Mam  tam mało ciuchów.
-Jak coś to pójdziemy na zakupy-uśmiechnęła się Błaszczykowska i poszła pokazać pokój Nikoli.Nikola umyła się ubrała i poszła
spać,szybko zasnęła może dlatego że tyle się dzisiaj działo.Nie obudziły jej nawet śpiewy pijanego Kuby.